Geoblog.pl    dziobaki    Podróże    Turcja 2009    Dalyan/Marmaris
Zwiń mapę
2009
08
wrz

Dalyan/Marmaris

 
Turcja
Turcja, Dalyan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2607 km
 
Dzisiaj na śniadanie muesli i jogurt z pobliskiego sklepiku. Po posiłku planujemy wycieczkę do gorących źródeł i leczniczych błotek. Z centrum miasteczka organizowane są grupowe wycieczki wieloosobowymi łodziami, ale my dogadujemy się z właścicielką campingu, która załatwia nam indywidualną łódkę tam i z powrotem za 40TL (po 10TL/os), nasz „szofer” będzie na nas czekał w czasie naszych kąpieli i plażowania, albo po nas przypłynie z powrotem.
W czasie kiedy czekaliśmy na przypłynięcie łodzi do naszego pomostu podpłynął żółw. I to całkiem duży! Miał taki śmieszny ryjek, wyglądał trochę jak nie z naszej Ziemi ;) Oczywiście zaraz rzuciliśmy się z aparatami żeby popsrykać kilka fotek. Chłopak z sąsiedniego pomostu pobiegł po ugotowane jajko, podobno żółwi przysmak i karmił go z ręki. My odkryliśmy, że tak samo jak jajka, żółwie lubią figi zrywane z pobliskiego drzewa (nasz sąsiad bardzo się zdziwił, bo pierwszy raz się z tym spotkał). Fajne te żółwie :) Tak niby leniwie pływają przy pomoście, ale jak im się wystawi coś do jedzenia to atakują dosyć szybko, do tego syczą jak od razu nie dostaną swojego kąska. Stwierdziliśmy wspólnie, że jednak w rzece kąpać się nie będziemy… może i żółwie by nas nie zaatakowały (chociaż kto wie), ale z pewnością można by się nieźle wystraszyć wpływając na takiego.
Podpływa nasza łódź, pakujemy się i płyniemy w górę rzeki. Rzeka jest naprawdę piękna, wije się zakrętami, do tego wiatr przyjemnie nas schładza. Przejażdżka nie trwa długo i zaczynamy nawet się denerwować, że za dużo zapłaciliśmy, ale zmieniamy zdanie po tym jak okazuje się, że wszystkie wycieczki zawożone są do sztucznych zbiorników z błotkiem i wodami termalnymi (zwykłych basenów) do których i tak trzeba dodatkowo opłacić bilet wstępu, a my lądujemy w naturalnych źródłach po drugiej stronie rzeki. Faktycznie kapitan zabiera nas nad małe jeziorko i pokazuje skąd pobierać błotko, jak się nim wysmarować i gdzie potem posiedzieć w naturalnie gorącej wodzie. Z błotkiem mamy super zabawę, wysmarowani wyglądamy jak Aborygeni. W jeziorku jest czyściutka woda, gdzie z dna widać jak do góry unoszą się gorące prądy z bąbelkami. Oczywiście trochę śmierdzi siarką. Chociaż pogoda jest upalna to naprawdę przyjemnie jest pluskać się w takiej ciepłej wodzie. Do naszej sesji zdjęciowej dołącza nawet kapitan. Daje nam potem trochę czasu na relaks i „odmłodzeni” wracamy z powrotem na nasz kemping. Z pewnością było fajniej niż na komercyjnej wycieczce.

Marcin jeszcze z pomostu łapie kilka rybek dla kotów i powoli znowu szykujemy się do drogi.
Z centrum jedziemy busikiem do Ortaca (2,5TL/os), a potem większym busem do Marmaris (10TL/os).
Szukamy jakiegoś taniego noclegu, najchętniej schroniska młodzieżowego o którym pisze Lonely Planet. Niestety wygląda na to, że już nie działa. Wchodzimy w kilka bocznych uliczek od centrum i okazuje się, że jest tam wiele prywatnych pensjonatów. Decydujemy się na dwuosobowe pokoje z łazienką w cenie 30TL. Wieczorem ruszamy na zwiedzanie starej części miasta nad morzem. Przy promenadzie jest mnóstwo restauracji, klubów i drink-barów. Siadamy na piwko, a obsługa widząc, że zerkamy na telewizor wystawiony w knajpce obok (akurat był mecz) po chwili wytacza z zaplecza wózek z dużą plazmą i ustawia go specjalnie dla nas! :) Spacerując promenadą widzimy młodego Turka, sprzedawcę dywanów czytającego przewodnik po Polsce. Zagadujemy i okazuje się, że wybiera się turystycznie do naszego kraju. Lądujemy oczywiście w sklepie gdzie poza rozmowami o Polsce prezentuje nam swoje dywany. Niektóre nawet ładne, no ale nie potrzebny nam dywan. Zjadamy tradycyjnie kebapa i tańczymy chwilę na dyskotece w jednym z drink-barów. Wracając wstępujemy jeszcze na tradycyjną turecką sziszę (obsługuje nas sam Batman - serio tak ma na imię, nawet legitymuje się prawem jazdy jak nie chcemy mu uwierzyć!)
Po powrocie umawiamy się na jutro z naszymi gospodarzami pensjonatu na wspólne oglądanie meczu koszykówki (gra Polska z Turcją!). Przed snem włączam jeszcze TV, pokazują niezłe powodzie, ale nie za bardzo wiadomo gdzie to jest. Idziemy spać po dość wyczerpującym dniu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (11)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 4% świata (8 państw)
Zasoby: 76 wpisów76 36 komentarzy36 535 zdjęć535 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
13.06.2014 - 29.06.2014
 
 
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
10.10.2011 - 20.10.2011