Dzisiaj wycieczka do Railay w okolicach Krabi. To bardzo piękne miejsce, do którego można dostać się jedynie łodzią longtail (w jedną stronę 150B/os z Krabi - 45min lub 100B/os z Ao Nang - 15min; łodzie czekają aż zbierze się min 10 osób). To cypel zbudowany z wysokich skał w których wcięte są dwie plaże Railay East i Railay West.
Miejsce to słynie ze wspaniałych ścian do wspinaczki, fantastyczne miejsce dla osób kochających ten sport, można poleżeć na plaży, powspinać się, ponurkować i odpocząć w jednym miejscu.
Mamy mało czasu, bo po południu chcemy ruszać dalej na południe, a tu każą nam czekać. Zbiera się jednak większa grupka i wsiadamy na łódź. Przed wypłynięciem sternik przelewa benzynę jednocześnie paląc papierosa i nachylając się nad wlewem, o dwa kroki od naszych siedzeń.. zerkamy tylko kiedy spadnie mu popół do środka.. wyluzowany gość... :)
Idziemy na obie plaże, po drodze spotykamy kolejnych rodaków z Krakowa - Grzegorza z rodziną. Opowiadają nam o niezbyt szczęśliwej swojej podróży - mieli groźny wypadek podczas przejazdu autobusem w Wietnamie.
Wspinamy się na punkt widokowy. Zapierający dech w piersi widok! Wspinaczka nie jest jednak łatwa, nam udało się nawet w klapkach, ale zdecydowanie polecamy przynajmniej adidasy. Z powodu kiepskiego obuwia nie dotarliśmy do laguny w środku lądu, bo wymagało to pokonania naprawdę stromych ścian. W lagunie otoczonej skałami można nawet popływać! Miejsca te są naprawdę warte odwiedzenia, chocaż trzeba się przygotować na wspinaczkę po skałach.
Wracamy longtailem - na dziobie naklejka Boba Marleya - a nasz sternik śmiało pociąga skręta z maryśką.
Obiad i wyjeżdżamy na wypę Ko Lanta (250B/os minibusem z Krabi). Docieramy jak jest już bardzo ciemno i do tego zbiera się na niezłą ulewę - pioruny rozświetlają już niebo. Szukamy Reggae Baru na Long Beach, gdzie podobno są fajne bungalowy, ale okazuje się, że od roku już nie mają domków, został jedynie bar. Wiatr wzmaga się coraz bardziej. Szukamy domku w okolicy i nagle pytając po angielsku o recepcję w jednym z ośrodków słyszymy po polsku "recepcja jest tam dalej, ale zamknięta, chodźcie do nas bo zaraz zmokniecie" - spotykamy Marka i Olę :) Zostawiamy u nich plecaki i już na spokojnie wynajmujemy bungalow w okolicy - ośrodek Angel (300B za 2os. uroczy bambusowy domek, zimna woda, ale jest darmowe wi-fi. Wieczór miło spedzamy razem z nowymi znajomymi przy piwku w knajpce na plaży.