Dzisiaj zwiedzamy bogatsze dzielnice BKK. Bierzemy tuk-tuka, żeby po drodze zobaczyć jeden z posągów Buddy w Wat Traimit w China Town - posąg waży 5,5 tony i jest wykonany w całości ze złota! Tuk-tukowiec upiera się, że świątynia jest nieczynna, my mu nie wierzymy i każemy się zawieźć. Tam ma na nas zaczekać i zawieźć później do Silom. Na miejscu okazuje się, że gość przywiózł nas w zupełnie inne miejsce, pojechał w zupełnie innym kierunku! Kłocimy się z nim i nie dajemy zrobić w konia - nie płacimy i bierzemy innego tuk-tukowca. Na miejscu okazuje się że faktycznie świątynie jest nieczynna :)
Jedziemy do Silom przejechac się Sky Trainem, takim napowietrznym metrem jadącym nad ulicami. Fajnie, bo chłodno, ale widoki jednak niespecjalne. Dojeżdżamy do nowoczesnej dzielnicy. Zupełnie inny Bangkok! Wielkie centra handlowe, ekskluzywne sklepy, Zegna, Dior, Dolce Gabana, Armani, Cartier.. Elegancko ubrani ludzie. Wysokie apartamentowce i szklane biurowce. Ulice równo zakorkowane. Przechadzamy się po okolicy, ale wykańcza nas upał. Wracamy metrem. Na obiad curry, o 18 zabieramy plecaki i pakujemy sie do autokaru. Poznajemy Siukan (nie mam pojęcia jak prawidłowo pisze się jej imię), bardzo fajną dziewczynę, mieszka w Anglii, wygląda jak Tajka, jej mama pochodzi z Filipin, a tata z Chin. Też jedzie na wyspę Samui, a ogólnie jest właśnie w sześciomiesięcznej podróży, była w Afryce, teraz jeździ po Azji. Rozmawiamy sobie po drodze, w autokarze dziewczyny siadają razem i plotkują do późnego wieczora.