Dojeżdzamy na dworzec ok. 6:00. W okolice Khaosan Rd. jest bezpośredni autobus za 15thb. Lokujemy się w hotelu Happio (580thb za pokój z łazienką, ciepłą wodą i klimatyzacją), w bocznej uliczce przy Rambutri. Zapamiętaliśmy go z przeglądanych przed wyjazdem ofert na booking.com, ma też dobrą lokalizację. Pokój jest jednak bardzo mały, okno takie jakby go nie było, z klimy wylało się wiadro wody na łóżko i musieliśmy go zmienić na inny, bardzo dużą zażyczyli sobie kaucję za klucz (1000thb, ostatecznie zostawiamy paszport zamiast gotówki) i tylko z lenistwa tu zostajemy, żeby się chwilę przespać zamiast krążyć dalej z plecakami.
Dzisiaj dzień przeznaczony na zakupy, więc wyruszamy i po drodze wstępujemy do centrum handlowego MBK, a potem kierujemy się na największy bazar w BAngkoku, o ile nie w całej Azji. Chatuchak weekend market jak sama nazwa wskazuje jest głównie czynny w weekend, otwartych jest tam wtedy dosłownie tysiące targowych stoisk, ale w tygodniu też część z nich funkcjonuje (a przynajmniej w piątek). Poza tym zaraz obok jest duże trzypoziomowe centrum handlowe JJ Mall, czynne cały tydzień, gdzie również znajdziemy dobre ceny na ubrania, torebki, pamiatki i co tam jeszcze turysta chciałby kupić.
W zasadzie cały czas poruszamy się miejskimi autobusami, których wprawdzie ciężko jest znaleźć gdzieś plan, czy rozkład jazdy (nie ma ich nawet na przystankach), ale wystarczy zapytać kogokolwiek z miejscowych, a wskaże nam drogę i podpowie numer autobusu. Tajowie są naprawdę bardzo mili i uczynni. Zapytani o drogę, potrafią zatrzymać kilka innych osób, robi się wtedy takie małe zbiegowisko i po krótkiej burzy mózgów już wiemy czym i jak dojechać :) Ostatecznie wybór linii weryfikuje pani biletowa w autobusie, raz nam się zdarzyło, że musieliśmy jednak zmienić autobus na najbliższym przystanku.
Wieczorem na kolację "oryginalny" Khaosan'owy Pad Thai (porcja 25-50thb w zależności od dodatków, najdroższy z krewetkami), który jednak jest najlepszy w całej Tajlandii. Na wyspach jedliśmy trzykrotnie i nie był nawet w połowie tak smaczny.