Rano trochę pospaliśmy, szukamy hotelu na Tao, tak na wszelki wypadek, ale nic nie rezerwujemy, pewnie ciekawszą ofertę dostaniemy na promie albo na miejscu. Na sniadanie kolejne tajskie specjały, powtórka green curry , stir fried kale, fried noodles spicy and basil leaves with pork (za wszystko140B). Kale to jakies inne tajskie zielsko, podobne w saku do wczorajszego morning glory i równie pyszne z sosem stir fry - polecamy! Dobre i tanie jedzenie ma Mr. Yin na przeciwko Gecko Bar'u na Rambutri.
Potem wycieczka do Wat Arun, zeby się tam dostać płyniemy promem do Tha Tien pier (15B) i krótka przeprawa na drugą stronę rzeki (3b/os). To jedna z piękniejszych świątyn, bardzo misternie zdobiona. Z góry jest ładny widok na rzekę i miasto, ale bardzo strome schody mogą przyprawić o mały zawrót głowy. Wstęp 50B, ale warto tu przyjechać.
Stwierdziliśmy dzisiaj, że jedną z atrakcji BKK jest wyjście z 7eleven. W sklepie jest klima na max, wręcz zimno, a wyjscie na zewnątrz do 35 stopni wigotnego powietrza gwarantuje silne doznania ;)
No i te owoce, w Europie nie ma co liczyć na tak słodką papaję, mango, czy świeże ananasy, pychota! Poza tym cały dzień pogoda super (tak w kwestii pory deszczowej). Zaraz lecimy na bus, który zabierze nas na Tao.