Geoblog.pl    dziobaki    Podróże    Tajlandia 2014    Bangkok 1 dzień
Zwiń mapę
2014
15
cze

Bangkok 1 dzień

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10810 km
 
To był naprawdę udany dzień i działo się całkiem sporo.

Z lotniska wybieramy stosunkowo szybką i przy okazji najtańszą opcję, czyli pociag airport city link za 4.50B/os. + autobus 503 z Phaya Thai na Khaosan Road za 0,70B/os. Przelicznik to nieznacznie poniżej 1zł za 10 bachtów.
Hotel 4 Sons Place tym razem za 600B. Miało być bardziej luksusowo, wyszło jak zwykle. W rezultacie niewiele różni się od tych za połowę tej ceny. Ale jest klima i własna łazienka, a do KSR i Rambutri zaledwie rzut kamieniem.

Wygłodniali rzucamy się na jedzenie, oczywiście z tzw. stalls'ów. Green curry with rice, fried morning glory with pork and rice + 2 x fresh mango juice razem 200B. Morning glory to takie (chyba tutejsze) zielsko, smażone z sosem, bardzo smaczne.
Na deser Coconut cakes wyglądające jak tzw. francuskie makaroniki w środku z budyniem z mleka kokosowego i pojedynczymi ziarenkami kukurydzy (20B porcja). Nie wiem po co ta kukurydza, ale tajowie tak mają. Podobnie jak dorzucają czasem do świerzych owoców mieszankę soli i chilli...
Postanowiliśmy odespać podróż, ale żeby dobrze się spało zafundowaliśmy sobie tajski Foot massage (1h - 220B). Cudownie, za 20zł cała godzin fantastycznego masażu stóp, a na koniec również pleców i karku. Tego nam było trzeba, nabraliśmy nowej energii i zamiast spać ruszamy w miasto.
Po drodze wielka i pyszna mrożona Latte (4,50B) i docieramy do Democracy Monument. Niedaleko faktycznie stacjonuje kilku żołnierzy,ale widać, że nie mają nic do roboty i są tylko tak wszelki wypadek.

Ostatecznie dzisiaj "prawie" zupełnie przypadkiem jesteśmy na obu rondach, gdzie jeszcze niedawno były największe protesty z powodu których wojsko przejęło władzę i wprowadzono stan wojenny. Tak więc potwierdzamy, że wszystko tu wygląda tak jakby w ogóle nic tu się zupełnie nie działo. Ot hałaśliwe i bardzo ruchliwe życie BKK jak zawsze. Całkowicie bezpiecznie, znowu tylko stoi jeden malutki patrol przy wojskowej ciężarówce. Zresztą obecnie oficjalnie zniesiono już całkowicie godzinę policyjną.

Spod Democracy Monument spacer i wchodzimy na Golden Mount, żeby zerknąć na miasto z góry. Jest tu fajna ścieżka schodami z rozpylanym dymem z pary wodnej. Dalej wycieczka khlongiem (kanałem) San Saep, czyli tramwaj wodny (14B), z którego można obserwować najbiedniejsze chyba domy w BKK na jego brzegach. Warto się przepłynąć i zobaczyć niesamowity kontrast biednej i bogatej części miasta. Wysiadamy w okolicach słynnego centrum handlowego MBK i maszerujemy w kierunku Democracy Monument.
Po drodze wypatrujemy knajpkę, która serwuje Dim Sum, czyli małe przekąski gotowane na parze w bambusowych koszyczkach. Przeważnie są to małe bułeczki lub pierożki z różnym nadzieniem. Próbujemy steam barbecued pork buns, steamed sesame buns, crab meat dumplings i fried shrimps won ton. Porcja kosztuje 25-30B za 2-3 pierożki. Mniam!

Victory Monument, czyli pomnik zwycięstwa stoi na śroku ogromnego ronda. Jest to również hub transportowy, miejsce przesiadek, odjeżdzają stąd tez autobusy i prywatne minibusy w różnych kierunkach poza BKK. Jest kilka dużych centrów handlowych. Jak obejdziemy z lewej strony Fashion Mall (o ile dobrze pamiętam) to trafimy na tzw. Boat Noodle Alley. Są tam restauracyjki serwujące tradycyjne boat noodles podawane w małych miseczkach, czyli makaroz z roznymi dodatkami zalany gestym bulionem. Kazda kosztuje 10b i zamawiamy na biezaco kolejne, a przy placeniu rachunku kelner zlicza po prostu ilosc stojacych na stole miseczek. Zjedliśmy w sumie osiem. Mark Wiens na woim videoblogu mówi że ich wyjątkowy smak zawdzięczają temu, że na koniec potrawy skrapiane są świeżą krwią... Jeśli nawet to prawda to i tak było pyszne :)

Powrot kanałem Saensaep okazał się niemożliwy, było już za późno, ale jakas miła pani wskazała nam autobus. Jedziemy na Khaosan autobusem nr 47 spod MBK.
Wieczorem jeszcze spacer po naszej ulubionej Rambutri, kupujemy bilety na jutro na nocny przejazd na wyspę Koh Tao (680B/os za autokar i prom). Wieczorem telefony do rodzinki i zasłużony odpoczynek.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (21)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Wjkrzy
Wjkrzy - 2014-06-17 11:17
Rafi, już mi ślina kapie po podłodze. Za dwa tygodnie rzucam się na te same ulice, "zaoszczędziłem" przez rok całe 5 kilogramów, mam w co ładować. Naprzód Dziobaki, na podój wysp.
 
Wjkrzy
Wjkrzy - 2014-06-17 11:17
Rafi, już mi ślina kapie po podłodze. Za dwa tygodnie rzucam się na te same ulice, "zaoszczędziłem" przez rok całe 5 kilogramów, mam w co ładować. Naprzód Dziobaki, na podój wysp.
 
 
zwiedzili 4% świata (8 państw)
Zasoby: 76 wpisów76 36 komentarzy36 535 zdjęć535 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
13.06.2014 - 29.06.2014
 
 
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
10.10.2011 - 20.10.2011