W końcu w nocy nie spimy w ogóle. Do samego końca pakujemy się , przygotowujemy sprzęt i organizujemy różne przedwyjazdowe sprawy.
O 4.15 taxi i pędzimy na lotnisko w sumie nieźle zmęczeni. Po 5h godzinach lotu małym Airbusem A320 mamy transfer w Paryżu. Testujemy aplikację voipową wgraną do telefonu, która umożliwi nam niedrogie dzwonienie do Polski z calego świata. Wychodzi super, polecamy wszystkim takie rozwiązanie. Na lotnisku znajdujemy bardzo wygodne leżanki i próbujemy uciąć mala drzemkę, ale jest ciężko. Po 5h wsiadamy na pokład dużego już Boeinga 777-300ER. Nieco ciasne ma siedzenia, ale zaskakuje nas bardzo dobre jedzenie serwowane przez Air France na dlugiej trasie: buleczki, ser camebbert, smaczna salatka z cukinią, chrupki z rozmarynem, rewelacyjny kurczak w sosie cytrynowym na cieplo, puding mocno czekoladowy, do tego wino syrah i porto tawny do popicia.
Okazuje się,że zapomnialem w końcu zabrać międzynarodowego prawa jazdy, które specjalnie wyrabiałem na ostatni moment przed wyjazdem :( I mam nadzieję, że tym samym szczęśliwie wyczerpaliśmy limit niepowodzeń wyjazdu :)
Ustalamy wstępne plany zwiedzania i zmieniamy kolejne strefy czasowe przy dobrej ksiażce popijając porto.