Wcześnie wstajemy, transport jest punktualny. Jak ktoś się spóźni to busik odjeżdża, z innego hotelu chyba ktoś zaspał i pojechaliśmy bez niego. Kierowca chyba naoglądał się za dużo filmów słynnej serii Taxi, bo pędził przez miasto jak szalony. Postanowił być chyba najszybszy w BKK i wyciskał co się dało, wyścigneliśmy po drodze nawet Mitsubishi Evo ;) a przy którejś hopce z kolei pasażer z przodu zaczął narwowo zapinać pas :)
Lecimy do domu z przesiadką w Paryżu tym razem szybciej od zegara - wylatujemy ok 10 rano, a ok 10 wieczorem będziemy w domu w Warszawie, chociaż łączny czas podróży przekracza 17 godzin (dla nas w sumie oznacza to ponad 21h w drodze). W Paryżu leje deszcz i jest tylko 18 stopni - welcome back Europe.